W środę (9 września br.) na briefingu prasowym marszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska poinformowała – Sejm zajmie się sprawą uchodźców. Dwie połączone komisje – Komisja Spraw Wewnętrznych i Komisja ds. Unii Europejskiej – w najbliższych dniach zbiorą wszystkie informacje. Prace są rozpoczęte. Dyskutujemy na ten temat. Sejm przygotuje własne stanowisko, które będziemy chcieli przedstawić.
Kidawa-Błońska odniosła się także do wypowiedzi rzeczniczki PiS Elżbiety Witek, która twierdzi, że zaproszenie wystosowane przez premier Ewę Kopacz do prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego jest podszyte złośliwością. – Jeśli ktoś kogoś zaprasza, to albo mówi się, że to zaproszenie się przyjmuje, albo nie, a nie dopisuje się intencji – powiedziała marszałek Sejmu.
– Rozumiem, że sprawa uchodźców jest sprawą bardzo poważną i na pewno powinni spotykać się nie tylko liderzy partii opozycyjnych, ale powinniśmy na ten temat rozmawiać w Sejmie, powinniśmy robić kampanię edukacyjną, aby Polacy wiedzieli, czym się różni uchodźca, który ratuje życie od emigranta ekonomicznego. Wszyscy musimy wykonać tu pracę. Dlatego, jeśli ktoś zaprasza do rozmowy, to wystarczy krótko powiedzieć przyjmuję lub nie przyjmuję. A ironiczne komentarze – moim zdaniem – nie przystają w polityce.
Premier Ewa Kopacz zaprosiła na dziś wszystkich liderów partii zasiadających w Sejmie na spotkanie w sprawie problemu uchodźców. Jak podkreśliła, Polska w obliczu kryzysu imigracyjnego chce być solidarna, ale solidarna odpowiedzialnie. Zaznaczyła, że dlatego ważne jest, aby w tej trudnej sprawie Polska mówiła jednym głosem.
We wtorkowym oświadczeniu szefowa rządu deklarowała, że Polska jest gotowa zrobić więcej w sprawie uchodźców. – Nasze możliwości są większe niż zadeklarowane już przyjęcie 2 tys. osób; podział obciążeń musi być częścią całościowego planu – mówiła.
Kidawa-Błońska odniosła się ponadto do głosów, że zaproszenie liderów partii politycznej przez premier Kopacz na spotkanie to próba przerzucenia odpowiedzialności obecnego rządu na inne ugrupowania. Zaznaczyła, że sprawa jest złożona.
– To nie tylko są imigranci ekonomiczni, którzy szukają lepszych warunków życia, lepszej pracy i lepszych warunków życia, ale wiemy, że to są ludzie, którzy uciekają, by ratować swoje życie i życie swoich najbliższych. Musimy te sprawy odróżnić. Nie dobre jest stawianie sprawy w ten sposób, że to jest tylko chęć do poprawienia swojego życia ekonomicznego. Musimy o tym mówić i musimy pomagać – podkreśliła.
Marszałek Sejmu zapewniła, że rząd bierze odpowiedzialność za rozwiązania w danym momencie. Dodała jednak, że tak naprawdę całe społeczeństwo w jakiś sposób bierze za to odpowiedzialność. – Cieszy mnie apel Kościoła, abyśmy zastanowili się jak możemy pomagać tym ludziom, niekoniecznie w Polsce, ale pomagać im na granicach innych państw, kiedy przedostają się z tego piekła do bezpiecznego miejsca – powiedziała Kidawa-Błońska.
Odnosząc się do opinii, że Polska powinna przyjmować chrześcijan, ale nie muzułmanów, odpowiedziała, że nie podoba jej się takie dzielenie. – Każdy człowiek ma prawo do bezpiecznego życia – dodała.
Ilu uchodźców trafi do Polski? Pytana była też o ewolucję stanowiska rządu, który początkowo mówił o 2 tys., a we wtorek premier Ewa Kopacz oświadczyła, że możliwości Polski przyjęcia uchodźców są większe niż zadeklarowane 2 tys. osób.
Kidawa-Błońska odpowiedziała, że Polska cały czas negocjowała liczbę uchodźców, których może przyjąć. – Ale jesteśmy przygotowani, przecież już w sytuacji kryzysu na Ukrainie byliśmy przygotowani do przyjęcia większej ilości osób – tłumaczyła.
– Polska jest dużym krajem i naprawdę dwa, trzy, cztery tysiące osób to nie jest problem. Ważne byśmy mentalnie się do tego przygotowali i nie tworzyli gett, tylko pozwolili, by te osoby mogły normalnie funkcjonować – oceniła.