INTERWIZJA.WARSZAWA TV

Prezydent powołał prezesów dwóch izb w Sądzie Najwyższym

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda postanowieniami z 21 lutego 2019 r. powołał:
sędziego Sądu Najwyższego Joannę Lemańską
na stanowisko
Prezesa Sądu Najwyższego kierującego pracą Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych
oraz
sędziego Sądu Najwyższego Tomasza Przesławskiego
na stanowisko
Prezesa Sądu Najwyższego kierującego pracą Izby Dyscyplinarnej.

Prezydent powołał prezesów dwóch izb w Sądzie Najwyższym
fot: Krzysztof Sitkowski /KPRP

Prezydent powołał prezesów dwóch izb w Sądzie Najwyższym
fot: Krzysztof Sitkowski /KPRP

Prezydent powołał prezesów dwóch izb w Sądzie Najwyższym
fot: Krzysztof Sitkowski /KPRP

Prezydent powołał prezesów dwóch izb w Sądzie Najwyższym
fot: Krzysztof Sitkowski /KPRP

– Wiem, bo także jestem obserwatorem i uczestnikiem życia publicznego, że w Sądzie Najwyższym dzisiaj zdarza się bardzo wiele sytuacji, które można określić jako przykre. Dla Państwa jako doświadczonych prawników, jako ludzi rzetelnych, uczciwych – co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Proszę, żebyście to spokojnie wytrzymali. Ci, którzy Państwa poniżają, a wiem, że to się zdarza, różnego rodzaju określeniami… Myślę tutaj niestety o sytuacjach, które mają miejsce wewnątrz samego Sądu, ze strony sędziów, bardzo często sędziów wysoko postawionych. [Te sytuacje] są bardzo przykre, ale w istocie wystawiają świadectwo im samym. Jeżeli ktoś poniża drugiego człowieka różnego rodzaju określeniami czy działaniami, które podejmuje, wystawia świadectwo przede wszystkim sobie. I pokazuje, że nie ma żadnych kwalifikacji moralnych do tego, żeby być sędzią. Bo sędzia nie może poniżać drugiego człowieka, kimkolwiek by on nie był. Nawet jeżeli jest wielokrotnym przestępcą, mordercą – ma go traktować z szacunkiem. Na tym polega istota wymiaru sprawiedliwości. Ci ludzie wystawiają sobie świadectwo tego, że nigdy nie powinni zostać nominowani do tej wysoce specyficznej służby. Proszę, żebyście Państwo tak do tego podeszli. Nie ma innej drogi. Trzeba spokojnie zaczekać, aż odejdą.